Sztuka Intencyjna to moja autorska nazwa na twórczość, która odpowiada na nasze intencje lub dokładniej jest manifestacją intencji, którymi już jesteśmy na tyle na ile jesteśmy ich świadomi. Bo z holistycznej perspektywy my jesteśmy naszymi intencjami w każdej chwili, różnica tylko polega na tym czy jesteśmy tego świadomi czy nie. ( ale o tym więcej przeczytasz we wpisie pt.: „Przebudzenie do intencji wplatanych w akt twórczy”.)
Sztuka Intencyjna w formie malarstwa, rzeźby czy jakiejkolwiek innej formy rzemieślniczej zawiera w sobie żywy zapis naszych intencji, które możemy złożyć przed rozpoczęciem pracy twórczej lub/i w jej trakcie. (Więcej o tym jak pracować z intencją podczas aktów twórczych piszę we wpisie pt.: „Wprowadzenie w pracę nad obrazem intencyjnym”.)
Często jest tak, że forma i warsztat artysty jest dla niego ważniejszy niż sama intencja powstawania dzieła. Wówczas powstają obrazy budzące w nas podziw nad kunsztem artysty ale równocześnie możemy mieć uczucie, że nie ma w nich ducha ( Boga, życia, prawdy).
W kulturach Meksyku czy Peru, kobiety uważnie tkają godzinami powtarzające się wzory.
Tybetańscy Mnisi układają mandale dniami i nocami a gdy mandala jest perfekcyjnie usypana, niszczą ją. Kobiety z plemienia Shipibo malują na tkaninach proste kształty układające się w skomplikowane wzory twierdząc, że są to zapisy wibracji uzdrawiających pieśni – Icaros. Gdy zobaczymy, bardzo proste w formie malarstwo Aborygenów możemy doświadczyć czegoś magicznego, coś głęboko w nas czuje, że nie jest to tylko obraz na kawałku płótna.
We wszystkich prastarych kulturach Sztuka odgrywała i odgrywa kluczową rolę ponieważ tam cywilizacja europejska miała znikomy wpływ na pradawną kulturę tożsamą z wierzeniami. W plemionach w których duchowość wypełnia świat materialny, zachowała się pamięć o tym, czym Sztuka jest w istocie.
W moim rozumieniu prawdziwa Sztuka niesie w sobie wibrację boską, przynosi transpersonalną mądrość, zawiera w sobie modlitwy i intencje. Innymi słowy łączy ludzi z bogiem, personę z ich wyższym ja, świat lokalny ze światami nielokalnymi. Ona coś robi. Jest żywa, oddziaływuje na zasadzie rytuału. Przynosi Transcendencję.
Gdy w czynność malowania czy wyszywania zawarta jest intencja zadziewa się magia. Rdzenne ludy Ameryki Północnej pamiętają, że skupiona na twórczości manualnej kobieta otwiera się na siebie, uczy się najgłębszej z mądrości – bycia osadzoną w ciele, uważną, ugruntowaną i otwartą na wszystko, co się wokół niej dzieje. Gdy procesowi temu towarzyszy świadomość intencji możliwe jest stworzenie prawdziwej Sztuki czyli takiego obrazu czy innego rodzaju rękodzieła, w który utkana jest wibracja prawdy jej Serca – jej Ducha.
Ona staje się żywą intencją w obecności i tka ją bądź wmalowuje ją w swoje dzieło.
„Im bardziej obecna jesteś w rozpoznaniu siebie jako części intencyjnego świata tym mniej modlitw potrzebujesz składać.” – powiedziała do mnie kiedyś moja wewnętrzna przewodniczka. Gdy jestem prawdziwie tu i teraz w moim doświdczaniu siebie połaczona z życiem, którego integralną częścią jestem, nie mam potrzeby słać intencji (modlitw), wypełniam ją w tu i teraz będąc przejawem moich modlitw w najwyższym możliwym dla mnie potencjale. Im dalej od siebie jestem tym więcej intencji potrzebuję składać, by dojść do miejsca w sobie w którym są one już spełnione. To nie znaczy, że praktykowanie składania intencji jest niepotrzebne. Wręcz przeciwnie. Praktyka obecności i pogłębiania kontaktu z tym kim jesteśmy i czego potrzebujemy wspiera nas na ścieżce coraz głębszego osadzania w tu i teraz. Każdy intencjonalnie namalowany obraz zatrzymuje nas w sobie. Przystajemy przy nim, kontemplujemy, łączymy się z uczuciami. Gdy stworzymy dla siebie grzechotkę jako odpowiedź na intencje, które złożyłyśmy w sprawach dla nas ważnych, za każdym razem grając na niej przywołujemy tą wibrację, uczucie, myśl czy obraz które towarzyszyły nam przy składaniu ziół intencyjnych i pracy twórczej.
Czuję, że czas oddać pokłon prostej w wyrazie ale głębokiej w znaczenia Sztuce znanej od tysięcy lat. Ponownie dać jej miejsce w naszej codzienności. Pod wpływem europejskiej kultury bazującej na religii oddzielającej ludzi od Boga, powstało wiele zapierających dech w piersiach obrazów, fresków czy rzeźb jednak wiele z nich wibruje bogactwem i przepychem ale nie w nich głębi. Wiele z tych „arcydzieł” jest symbolem poczucia ważności, wiele z nich powstało z intencji lęku i chęci szerzenia propagandy, która miała na celu osiągnięcie pożądanego efektu ( przez władcę, papieża, szlachcica). Wiece z nich kosztowało fortunę zgromadzoną z krzywdą dla innych. Cała ta pamięć zawarta w dziele sztuki może zostać dostrzeżona jeśli oczy patrzącego są światłe. Wówczas zamiast zachwytu pojawia się ból, ponieważ jesteśmy w stanie poczuć intencje zawarte w danym przedstawieniu a nie tylko widzieć jego powłokę.
Wszyscy artyści tworzyli w warunkach w których dane im było żyć. Robili co mogli by tchnąć ducha w swoje działa. To nie jest o tym by przekreślić tysiąclecia europejskiej sztuki. A raczej by poszerzyć horyzonty.
Praktyka oddawania się ekspresji kreatywności z intencją może przynieść wiele darów. Kobiety z plemion powiadają, że dzięki wyszywaniu widzą więcej i czują więcej – „łączą ze sobą nici” otrzymując wgląd. Rozumiem to jako naukę umiejętności postrzegania holistycznie, dzięki któremu kobiety te mogą wnosić konstruktywne wglądy służące całemu plemieniu. Ich mądrość i samoświadomość zespaja (tka) to, co dotąd było w separacji.
Z całego serca zachęcam siebie i Ciebie moja droga czytelniczko do eksplorowania własnej twórczości z klarowną intencją. Dzięki temu możemy wzrastać w sobie, uzdrawiać siebie i rodzić dzieła służące dobru wszystkich czujących istot.