Od 109 lat 26-tego maja obchodzimy w Polsce Dzień Matki. Święto to narodziło się w Stanach i tam ma ono miejsce na początku maja.
Archetyp Matki jest silnym i mocno odziaływującym archetypem na każdego z nas. Bo co by nie mówić, matkę każdy z nas miał. Ten fakt łączy nas wszystkich.
Poza matką fizyczną każdy z nas ma w sobie część, którą w psychologii nazywamy „wewnętrzną matką”. Ta wewnętrzna Matka buduje się w nas przez całe życie a kiedy osiąga dojrzałą formę stajemy się dla siebie samych pełni miłości, czułości i akceptacji. Opiekujemy się sobą na ścieżce ewolucji.
Jednak, dla wielu z nas, nie jest to proste zadanie…
Jak być dla siebie dobrą matką? I czemu to takie trudne?
Archetyp Matki w naszej polskiej, katolickiej kulturze narodził się głównie na podstawie wyobrażeń zaczerpniętych z biblii. Pierwsza kobieta, Ewa – matka Kaina i Abla – jest jest filarem Matek w naszej świadomości. Stanowi punkt wyjścia wszelkich rozważań na temat kobiecości i macierzyństwa i równocześnie niesie ona jarzmo grzechu. Ewa ma swój idealny odpowiednik i przeciwwagę w osobie Marii Dziewicy – Matki Jezusa. Początkowo Maria jawi się jako rodzicielka, później jako Matka Cierpiąca – Mater Dolorosa.
W skrócie mamy więc mamy dwa punkty odniesienia – świętą matkę bez skazy, która całkowicie oddaje siebie i grzesznicę z winą za całe zło świata.
Archetypy działają na naszą podświadomość czy nam się to podoba czy nie. Dlatego też tak trudno jest puścić zawiść czy żal wobec własnej mamy. Dlatego też tak trudno kochać siebie i patrzeć w lustro z akceptacją. Dlatego tak wiele kobiet wymaga od siebie tak wiele i dlatego matki często czują poczucie winy względem swoich dzieci…
Nie łatwo być matką. Szczególnie dla siebie samej. Jeśli chcesz pretendować do Marii to zapewne nie dasz rady, a jeśli nie będziesz pretendować, to bardzo możliwe, że zostaniesz nazwana ladacznicą i obrzucona „kamieniami”. Bardzo możliwe, że pierwsza rzucisz kamień na samą siebie.
Co zatem robić? Czy można jakoś zmienić matczyne zapisy? Uzdrowić matkę w sobie?
Moim zdaniem tak.
Od wielu lat uczestniczę w Szałasach Potu. Te ceremonie wejścia do Łona Matki Ziemi i ponownych narodzin pomogły mi uzdrowić relację z moją mamą i uczą mnie bycia dla siebie dobrą matką.
Matka Ziemia jest z nami cały czas, niesie nas każdego dnia, trzyma w swoich ramionach każdy nasz krok, karmi nie przerwania, nigdy nie osądza…
Matka Ziemia przynosi dar AKCEPTACJI. Jest akceptacją.
Co byśmy nie robili, my córki i synowie Ziemi, ona wciąż odradza się obdarowując nas całą obfitością. A sam_a wiesz, że wyrabiamy różne głupoty na tej Ziemi…
Czy masz wobec siebie tyle miłości i akceptacji, by przyjąć siebie samą w „błędach”? Czy masz tyle czułości, by objąć siebie gdy jesteś największą zołzą świata? Czy jesteś przy sobie, nie zostawiasz siebie, tak jak Ziemia nigdy Cię nie zostawia?
Akceptacja nie oznacza, że podoba się nam to co widzimy czy czego doświadczamy. Akceptacja to przyjęcie faktów. Przyjęcie Prawdy decyzji, które podjęłyśmy wraz z konsekwencjami. Ziemia to robi raz po raz budząc w sobie tsunami lub wybuch wulkanu… Ziemia pokazuje jakie są konsekwencje naszych działań ale nie przestaje kochać i obdarowywać akceptacją. Możemy się od niej uczyć.
Moim zdaniem to bardzo ważne byśmy odnawiali kontakt z Transpersonalną Matką, bo w jej obliczu możemy uzdrowić relacje z naszymi mamami i nauczyć się nowych wzorców. Możemy stworzyć nowe Archetypy w naszej kolektywnej i jednostkowej świadomości.
Zapraszam Cię na Ceremonie Temazcal, które regularnie odbywają się w Ogrodzie Kreacji. Przeczytaj więcej o tych spotkaniach.